RAPORT I połowa 2024:
Polski rynek kolekcjonerski

W pierwszej połowie 2024 r. na polskim rynku kolekcjonerskim wylicytowano blisko 120 tys. obiektów o łącznej wartości ponad 238 mln zł, bez aukcyjnych opłat. Rynek sztuki i rzemiosła - na który przypadło ok. 70% aukcyjnego obrotu - zamknął półrocze z wynikiem blisko 165 mln zł, na który złożyło się niecałe 20 tys. transakcji.

Co znaczące, zarówno na rynku sztuki, jak i na całym rynku kolekcjonerskim ilość zanotowanych w półroczu transakcji przekroczyła 50% wyniku z całego 2023 r. Obrót dziełami i innymi dobrami kolekcjonerskimi również zbliżył się w ostatnich 6 miesiącach do połowy sumy ubiegłorocznej. Uwzględniając prawidłowość, że w handlu kolekcjonerskim za najowocniejszy uchodzi zwyczajowo IV kwartał roku, taka proporcja wydaje się bardzo korzystnie wróżyć wynikom całego 2024 r.

Rynek malarstwa dawnego i współczesnego

Średnio za obraz z katalogu sztuki dawnej płacono w I półroczu ponad 43,6 tys. zł bez aukcyjnych opłat, a więc o 6 proc. mniej niż w 2023 r. Procentowo o taką samą wartość wzrosła natomiast przeciętna cena malarstwa współczesnego, przekraczając poziom 24 tys. zł bez aukcyjnych opłat.

Struktura rynku sztuki, pod względem kluczowych kategorii, nie zmieniła się znacząco - malarstwo dawne zwiększyło swój udział w obrocie do jednej trzeciej, podczas gdy powojenne straciło udział w ilości transakcji do mniej niż 20%. O ile suma rekordów dzieł współczesnych odbiega o niecałe 10 mln zł od tabeli z 2023 r., dziesięć najdroższych obrazów z katalogów sztuki dawnej przekroczyło o niecały milion złotych wartość ubiegłorocznej tabeli TOP10.

Łącznie tabele rekordów malarstwa dawnego i współczesnego złożyły się w minionym półroczu na 16% obrotu całego aukcyjnego obrotu.

Rynek numizmatyczny

Niecałe 65% transakcji na rynku aukcyjnym stanowiły w minionym półroczu sprzedaże numizmatów. Łącznie kolekcjonerzy wylicytowali blisko 75 tys. walorów o wartości prawie 65 mln zł, co pozwoliło zwiększyć rynkowi numizmatycznemu udział w całym aukcyjnym obrocie do 27%. Najcenniejsza w pierwszym półroczu okazała się 10-dukatowa donatywa Zygmunta III Wazy, która kosztowała 708 tys. zł, z uwzględnieniem aukcyjnych opłat. Wartość 366 tys. zł osiągnął natomiast medal wybity na pamiątkę elekcji Jana III Sobieskiego, podczas gdy rekord na rynku pieniądza papierowego pobił banknot z 1830 r.

Pierwszy raz notowane na aukcji 100 zł opisane jako „Serya D” przekro-czyło poziom 200 tys. zł.

Rynek bibliofilski

Co piąta pozycja wylicytowana w minionym półroczu na krajowych aukcjach przypadła na szeroko rozumiany rynek bibliofilski. Co istotne, papierowe rzadkości wygenerowały w ostatnich 6 miesiącach obrót stanowiący aż 75% całej ubiegłorocznej sprzedaży w tej kategorii, co pozwala sądzić, że w segmencie nastąpiło ożywienie. Najcenniejszą pozycją książkową okazały się „Poezye” Adama Mickiewicza wylicytowane powyżej 100 tys. zł - debiutanckie wydanie poetyckiej twórczości autora, uznawane przez historyków literatury za zapoczątkowujące epokę romantyzmu w Polsce.

Oprócz pozycji autorstwa Mickiewicza wysokie notowania osiągać mogą również książki tworzące jego osobistą bibliotekę, czego przykładem jest wydany w Paryżu, 8-tomowy zbiór dzieł Moliera opatrzony autografami polskiego wieszcza, który kosztował ponad 67 tys. zł. Rekordowe notowanie w tym segmencie ustanowił natomiast zbiór korespondencji o szczególnej historycznej wartości - poczta harcerska z okresu powstania warszawskiego sprzedana została za 528 tys. zł.

5 OPINII EKSPERTÓW

"Zaobserwowaliśmy w ostatnim czasie pewne ożywienie, szczególnie zauważalne w obszarze dawnego malarstwa"

Z perspektywy domu aukcyjnego, który w półroczu organizuje około stu aukcji dzieł sztuki, zaobserwowaliśmy w ostatnim czasie pewne ożywienie, szczególnie zauważalne w obszarze dawnego malarstwa. Polski obrót dziełami nie powrócił jeszcze do wyników z lat 2021-2022, niemniej cechuje go niewątpliwa stabilność, a kiedy na aukcję trafia obiekt prawdziwie wyjątkowy, wciąż dochodzi do przetasowania w tabeli rekordów. Jeśli miałbym wskazać segment, w którym obserwujemy pewną stagnację, definiowałby go przedział cenowy na poziomie około 100-300 tys. zł. Dzieła wyceniane do 100 tys. zł wciąż natomiast tworzą bardzo płynny rynek, głównie ze względu na fakt, że skala obrotu nimi jest ogromna. Co sugerowałbym obecnie kupować? Obierając wyłącznie kryterium tendencji cenowych, najpewniej awangardę powojenną - w tym obszarze bez wątpienia odnaleźć można dobre prace uznanych artystów, których poziomy cenowe uznać należy obecnie za okazyjne. Ostrożność radziłbym natomiast zachować nabywcom gwałtownie drożejących prac na rynku galeryjnym - myśląc o budowaniu kolekcji, starajmy się kierować perspektywą długofalową, bo tylko wówczas nie padniemy ofiarą cudzej krótkoterminowej spekulacji.

- Juliusz Windorbski, przewodniczący rady nadzorczej Desa Unicum.

"Wprowadzenie na polski rynek aukcyjny dzieł artystów światowych"

Nie ulega wątpliwości, że w kontekście pierwszego półrocza 2024 r. zagadnieniem zasługującym na największą uwagę jest wprowadzenie na polski rynek aukcyjny dzieł artystów światowych. W katalogu naszej czerwcowej aukcji zagościły prace Francisa Bacona, słynnego rzeźbiarza Tony’ego Cragga czy wreszcie Georga Baselitza, którego olejny obraz okazał się najdroższą pozycją sprzedaną w minionym półroczu na polskim rynku. Uważamy, że bezsprzecznie stanowi to bezprecedensową sytuację - mowa w końcu o dziele pełnowymiarowym, powstałym w medium malarskim, osadzonym w najwyżej cenionym okresie twórczości, a w dodatku pochodzącym ze zbiorów kolekcjonera z Polski. Czy taki przełom przynieść może dalsze zmiany? Tego oczekujemy, szczególnie że o pewnej unifikacji polskiego rynku z zagranicznym mówi się już od dekady, a trudno zaprzeczyć, że dotychczas proces ten zachodził zdecydowanie zbyt wolno i bez śmiałości. Wprowadzenie do oferty aukcyjnej klasyki światowej sztuki współczesnej uznałabym więc za warunek absolutnie konieczny, jeżeli rynek ma się wciąż rozwijać i poszerzać nam wszystkim horyzonty.

- Marzena Karpińska, dyrektorka sprzedaży domu aukcyjnego Polswiss Art.

"Nastroje są na rynku kolekcjonerskim czynnikiem podstawowym"

Minione półrocze nie upłynęło na rynku sztuki ani w warunkach oziębienia, ani gwałtownego skoku temperatury - określiłbym to raczej jako przejście w dwie strefy klimatyczne: stopniowo ocieplający się obszar sztuki dawnej oraz segment sztuki współczesnej, nad którym zawisły chmury. Pierwszy z nich stanowi bardzo wdzięczne pole do obserwacji, dlatego że jedna z podstawowych motywacji kolekcjonerów pozostaje niezachwiana od dekad: dzieła wielokrotnie poddane rynkowej weryfikacji i uznawane za nienaruszony kanon postrzegane są jako pewniejsze wybory, szczególnie w czasach, kiedy nastroje skłaniają do posunięć najmniej ryzykownych. Nastroje, nawet te geopolityczne, są na rynku kolekcjonerskim czynnikiem podstawowym, a ogólny klimat zbrojeń i niepewności w naturalny sposób przekierowuje uwagę ze sztuki nowszej na dawną. Na rynku powojennej awangardy nastąpiło ponadto wyraźne zatrzymanie podaży, dlatego że najcenniejsze współczesne dzieła, które w ostatnich latach trafiały do kolekcjonerskich zbiorów, nie były nabywane w roli inwestycji krótkoterminowych, więc przypuszczać można, że nieprędko trafią znowu do obiegu. Na rynku tak autarkicznym, jak polski handel sztuką, to sytuacja patowa, której rozwiązanie przynieść mogłoby chyba tylko globalne ocieplenie - w wymiarze politycznym oczywiście.

- Konrad Szukalski, współwłaściciel domu aukcyjnego Agra-Art.

"Oczekiwania właścicieli dzieł są często bardzo wysokie"

Z naszych obserwacji wynika, że atmosfera na rynku jest coraz lepsza, a obroty pomału rosną. Wyniki aukcyjne przypominają sinusoidę i zależą z całą pewnością od tego, jak bardzo interesujące dzieła udało nam się zebrać w danej ofercie, a nie jest to w tej chwili łatwe. Nadal obserwuję rosnące zainteresowanie wczesnymi pracami członków Gruppy, czego dowiodła chociażby dynamiczna licytacja obrazu Ryszarda Grzyba z 1987 r., która niemal podwoiła cenę wywoławczą i zakończyła się na poziomie 60 tys. zł. Nie zmieniło się to, że zainteresowanie kolekcjonerów można zdobyć, proponując tylko wyjątkowe, nietuzinkowe dzieła, natomiast decyzja o zakupie poprzedzona jest obecnie dłuższym namysłem. Widać to także w dynamice przebiegu samej licytacji, która często kończy się po kilku tylko przebiciach. Ale nie zawsze! Kilka z nich było niezwykle emocjonujących, np. w lutym poliptyk Henryka Cześnika „Języków pomieszanie", startując z kwoty 14 tys. zł, uzyskał wynik 82 tys. zł! Ciekawie rozwinęła się też licytacja obrazu Edwarda Dwurnika „Galicja" z 2001 r., który był pierwowzorem do stworzenia limitowanej edycji inkografii - z ceny wywoławczej 66 tys. zł doszliśmy do 235 tys. zł. Te wybrane przykłady świadczą, moim zdaniem, że apetyty i możliwości kolekcjonerów nadal są spore, jednak poszukują oni rarytasów, które z kolei trudno jest pozyskać. Oczekiwania właścicieli dzieł są bowiem często bardzo wysokie - zatrzymali się oni w okresie hossy na rynku i zdają się nie dostrzegać, że sytuacja dziś jest inna. Nasza ciężka praca polega teraz na tym, by te dwa „światy" się spotkały.

- Katarzyna Dąbrowska, Sopocki Dom Aukcyjny.

"Zachowanie pewnego optymizmu względem drugiej połowy roku może być uzasadnione"

Jeżeli nie będzie to rok owocniejszy od poprzedniego, to na pewno nie będzie uboższy - tak można wnioskować po pierwszym półroczu, mając na uwadze, że handel dziełami sztuki ma własne, osobliwe kalendarium. Przyjęło się, że w aukcyjnym obrocie dominujące zarówno pod względem ilości, jak i wartości transakcji są ostatnie miesiące roku, na które przypada największe zagęszczenie kalendarza licytacji. Obecnie do handlu aukcyjnego włączają się setki podmiotów - domów aukcyjnych, ale i antykwariatów czy galerii organizujących sporadycznie licytacje. Nawet, jeśli część z nich nie zdoła przeprowadzić aukcji na wiosnę, z pewnością przeprowadzi ją w czwartym kwartale. W niektórych latach podaż dzieł bywała w tych miesiącach wręcz przytłaczająca, dlatego zachowanie pewnego optymizmu względem drugiej połowy roku może być uzasadnione. Często na okoliczność takich zestawień mówi się o zawirowaniach gospodarczych czy wojnach, ale warto obrać czasem też szerszy horyzont - momentów takiego wstrzymania czy wyczekiwania na kolejną kolekcjonerską hossę było w ciągu ostatnich dekad bardzo wiele i za każdym razem rynek sztuki odbudowywał się, nawet po najcięższych wstrząsach. Handel dziełami istniał zawsze, nawet w najbardziej ponurych dziejowych momentach, dlatego z historią bieżącą również powinien sobie poradzić, zwłaszcza że już widać pewne oznaki „wiosny”.

- Piotr Lengiewicz, właściciel domu aukcyjnego Rempex.

5 NAJCIEKAWSZYCH DZIEŁ

Józef Chełmoński, „Matula są!”, 1871 r.

Cena sprzedaży: 1 620 000 zł, Desa Unicum

Georg Baselitz, „Der Hase”, 1986 r.

Cena sprzedaży: 5 880 000 zł, Polswiss Art

Edward Okuń, „Ave Maria”, 1902 r.

Cena sprzedaży: 201 600 zł, Agra-Art

Aleksander Gierymski, „Widok Paryża”, ok. 1892 r.

Cena sprzedaży: 2 760 000 zł, Desa Unicum

Jacek Malczewski, „Rybak”, 1909 r.

Cena sprzedaży: 4 200 000 zł, Polswiss Art

Grafika otwierająca nasze podsumowanie powstała na tle wspaniałego zdjęcia - fotografii, którą Edward Krasiński zrobił w 1983 r. w pracowni Henryka Stażewskiego. Odbitkę sprzedano w maju 2024 r. w cenie 3 840 zł w domu aukcyjnym Rempex.

Powrót